Sąd Najwyższy w Hiszpanii potwierdził prawo do niewielkiego spóźniania się do pracy, do 15 min. Zgodnie z orzeczeniem sądu ten czas powinien być traktowany jako przepracowany od początku, tj. od godziny, którą pracodawca wskazał w umowie.

⚖️ Wyrok Sądu Najwyższego zapadł 5.03.2024 r., i uchylił niekorzystne orzeczenie sądu pierwszej instancji (Audiencia Nacional). Apelację złożyły trzy związki zawodowe – Comisiones Obreras, UGT i SECB – a osią niezgody były postanowienia regulaminu Caixabanku. W tymże regulaminie zawarto postanowienie, że rejestracja czasu pracy powinna znajdować swoje odzwierciedlenie w rzeczywistości. Czyli, jeżeli pracownik wszedł do biura o 8:03, to ten czas powinien zostać podany w systemie. To oznaczałoby spóźnienie  i podstawę do ewentualnego ukarania pracownika.
Sąd Najwyższy uznał takie podejście za zbyt restrykcyjne. Według sądu pracownik, który odbił swoją kartę w ciągu 15 minut od rozpoczęcia dnia pracy, powinien zostać uznać za punktualnego. SN powołał się przy tym na uprzednio obowiązujący u pracodawcy regulamin z 1991 r., który dopuszczał określoną tolerancję czasową i na podstawie którego utarł się w zakładzie pewien zwyczaj – i to pomimo zastąpienia starego regulaminu kolejnym.

A jak jest w Polsce?
Pracownikowi, który nie przestrzega czasu pracy grożą kary porządkowe: upomnienie, nagana, kara pieniężna. Pracodawca może też obniżyć wynagrodzenie pracownika – należy się ono przecież jedynie za pracę wykonaną (art. 80 Kodeksu pracy).

W radykalnych przypadkach nawet nieznaczne spóźnienia, ale częste, mogą doprowadzić do wypowiedzenia umowy o pracę. Np. w wyroku z 18.10.2023 r. (VP 49/23) Sąd Rejonowy w Rybniku oddalił powództwo zwolnionego pracownika o odszkodowanie, który twierdził, że jego maksymalne spóźnienie – spośród kilku – wynosiło 9 minut, przy czym czas pracy przekraczał normę czasu pracy. Sąd odrzucił argument o niewielkim rozmiarze spóźnienia, stwierdzając, że „częste spóźnienia, zwłaszcza w zakładzie pracy zatrudniającym kilkaset pracowników, mogą być przyczyną dezorganizacji pracy i wpływać demotywująco na innych pracowników”.
Firmy, szczególnie w dużych miastach, w których dojazd do pracy bywa loterią, radzą sobie z tym problemem wprowadzając w regulaminach pracy quasi-ruchomy czas pracy i „okienko” czasowe na rozpoczęcie i zakończenie pracy (np. w przedziale godz. 8.00-8.30 i 16.00-16.30). W wielu zakładach pracy, w których praca nie musi zawsze zaczynać się punktualnie (nie jest to wymuszone np. procesem produkcji), to na pewno praktyczne rozwiązanie.